Urodził się 25 lipca 2012 roku w ciężkim niedotlenieniu. Reanimowany spędził kilka tygodni na oddziale intensywnej terapii walcząc o swoje życie. Niedotlenienie spowodowało duże uszkodzenia mózgu, co w konsekwencji spowodowało, że Jaś jest dzisiaj całkowicie zależny od swoich opiekunów. Lekarze mówią, że cierpi na Czterokończynowe Mózgowe Porażenie Dziecięce. Jest chłopcem leżącym bez kontaktu wzrokowego. Nie potrafi mówić, samodzielnie jeść. Ma bardzo wzmożone napięcie mięśniowe, które doprowadziło dzisiaj do wywichnięcia bioder oraz przykurczy. Potrafi za to nieustannie buczeć w próbie komunikacji i uśmiechać się, gdy coś go rozweseli.
Trudno powiedzieć dzisiaj, że Jaś jest leczony ponieważ na jego chorobę lekarstwa nie ma. Troska o niego to troska o jak największy jego komfort funkcjonowania oraz opóźnianie w czasie skutków porażenia, jakimi są skoliozy, przykurcze, zapalenia płuc, odparzenia, odleżyny, obciążone serce, zwichnięcia bioder. Nikt nie określa jego rokowań ani nie daje nadziei na poprawę. Nie mniej opiekunowie szukają różnych możliwości, które pozwolą Jasiowi lepiej oddychać i lepiej się czuć. Wiele z tych „możliwości” nie jest refundowana jak sprzęt typu asystor kaszlu lub olej CBD. Bez wątpienia to co można Jasiowi dać to bezgraniczna miłość i troska. Obecność w cierpliwości i opiece.